Proza i romantyzm

„Przepiękne chwile spędzilam na tym ślicznym jachcie, który niestety ma bardzo prozaiczną nazwę…” ( z wpisów do księgi pamiątkowej – Brisbane 2 Jan.1988)

„Nazwa jachtu winna być krótka, treściwa, łatwa do zapamiętania i wymówienia oraz możliwie angielska” mawia mój Przyjaciel – żeglarz. Dla naszego australijskiego Gościa (Tall Ships in Brisbane) nazwa jachtu wydawała się prozaiczna. Z zewnatrz istotnie tak to wygląda. Ale jeśli zważyć ile treści kryje się za nią („Nitron”), można odkryć kawał historii i całą epokę romantyzmu… Historia tej nazwy to już historia 139 lat Firmy, która ten jacht zbudowała i ufundowała. A ileż pojedynczych zyciorysów mieści sie w historii Firmy?!  Teraz sam jacht ma już swoją (niejednokrotnie dramatyczną) prawie trzydziestoletnią historię, plus dziesięć lat budowy (niełatwa historia). No dobra – historia jest, ale gdzie romantyzm? Żeglarstwo jest romantyczne! Romantyzm drzemał i pobudzał ludzi do działania, do spełniania marzeń. Najpierw Ktoś wymarzył sobie klub i założył go, znajdując sobie podobnych romantyków, potem zamarzył się jacht – bo marzyło się o dalekich rejsach. Z marzeń i działań wielu powstał jacht, odbyły się dalekie podróże, były egzotyczne miejsca, porty i ludzie. A temu wszystkiemu nie koniec przecież… Ileż marzeń spełnionych – a ile jeszcze do spełnienia?… Jeśli całe życie związane jest z „Nitronem”: najpierw praca (która po rozpoczęciu budowy jachtu nabrała realnych ceh romantyzmu), a potem obcowanie z Nitronem – jachtem po kres mozliwości (moich, jachtu a może… 2 in 1), to… chyba jest tu miejsce na romantyzm?